La dolce vita – czyli radość po włosku

Podróżując po świecie, poznajesz nowe kraje, ludzi, ich zwyczaje, kulturę, odkrywasz kuchnie, jej smak, zapach, nowe trunki. To wszystko sprawia, że postrzeganie świata się zmienia, że sposób w jaki żyje się gdzieś tam na innym skrawku świata bardziej Ci się podoba więc wprowadzasz drobne zmiany do swojego życia. A przecież życie składa się z małych rzeczy, drobnych gestów, które w ogólnym rozrachunku ogromnie wpływają na całokształt.

Znacie mnie już troszkę i wiecie, że jednym z moich ulubionych kierunków podróży są Włochy. Chociaż wiele pozostało mi do zobaczenia w tym pięknym kraju, to pierwsza podróż odbyta kilka lat temu, wtedy do Rzymu wystarczyła, aby pokochać je całym sercem, a zwłaszcza Włochów miłością bezgraniczną.

I tak właśnie z tych moich podróży zaczęłam przywozić drobne zmiany, podejście, najlepsze przepisy, ulubione smaki.

La dolce vita– czyli słynne włoskie powiedzenie, ale przede wszystkim sposób życia, który cechuje włoską kulturę. Radosny gwar na ulicach, otwartość, rozmowy w których widać zaangażowanie, umiejętność celebrowania chwil. Włosi kochają zabawę, żyją chwilą, potrafią śmiać się, żartować, tańczyć i śpiewać. Kiedy jest czas siesty, to wiedzą, że to ich chwila na relaks. Jednak najbardziej urzekają mnie ich wieczory, spotkania z przyjaciółmi, niespieszne rozmowy przy jedzeniu i kieliszku Mionetto Prosecco. Życie tu i teraz bez martwienia się o jutro.

Włoska kuchnia i moje ulubione smaki

Jeśli raz wybierzesz się do Włoch to z całą pewnością zachwyci Cię kuchnia, zapach i smak, bez niej nie ma mowy o włoskim La dolce vita. Najlepsze włoskie dania to te najprostsze, których często przepisy nie zmieniają się od lat. Do dziś jednak pamiętam moją pierwsza włoską kolację w uroczej małej kawiarni i smak Prosecco, to wspomnienie zapoczątkowało u mnie te drobne zmiany przywożone z podróży. Do dziś jego smak kojarzy mi się z błogim nastrojem, radością, celebracją wieczoru.

Kiedy tylko przychodzi lato wracam pamięcią do tego wieczoru i szukam sposobu na przemycenie tych wspomnień. Mionetto Prosecco , czyli wyjątkowość w swojej prostocie, schłodzona lampka do temperatury 6-8 stopni, idealnie pasujące do lekkich przekąsek. Uwielbiam jego słodko-kwaśny smak, taki bez żadnych dodatków, ale ostatnio w Toskanii spróbowałam bardzo ciekawego i pysznego drinka o nazwie Bellini. Próbowaliście? Jeśli nie to podsyłam Wam przepis:

Przepis na Bellini z Mionetto Prosecco




-Prosecco schłodź do temperatury 6-8 stopni

– Przygotuj mus z brzoskwiń. Obrane brzoskwinie, bez pestek zmiksuj na gładką masę w blenderze ( koniecznie włóż do do zamrażalki lub lodówki aby zgęstniał)

– Do kieliszka nalej 1/4 musu, uzupełnij Mionetto Prosecco i wymieszaj

Gotowe!

Mam nadzieje, że mój sposób na włoski wieczór przypadł Wam do gustu i z przyjemnością sprawdzicie jak smakuje!



Komentarze

  1. Kocham Włochy <3 Kiedyś jeździłam tam kilka razy do roku i miałam wielu znajomych. Zdarzyło mi się nawet pracować prawie pół roku na Sycylii 🙂 Później moje życie troszkę się zmieniło ;), ale w następne wakacje planuję jechać nad jezioro Garda 😀

Masz jeszcze chwilkę?
Polecam Ci jeszcze artykuły w podobnym klimacie:
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors