Są takie miejsca do których moglibyśmy wracać bardzo często i dla mnie takim miejscem stała się Charlotte, piekarnio-kawiarnia, w której śniadanie zjesz nawet o północy, a rankiem napijesz się pysznego wina. Gdybym tylko mieszkała bliżej z pewnością byłabym bardzo częstym gościem.
Moją uwagę już na wejściu przykuł wielki, drewniany, „integracyjny stół”, przy którym siedzieli różni ludzie, zatopieni w czytaniu porannej prasy, lekturze czy laptopie. Obowiązkowo zamówiłam słynne śniadanie Charlotte, czyli koszyk z pieczywem, crossantami obowiązkowo kawa oraz słoik z konfitura malinową oraz czekoladą. Było pysznie. Będąc w Charlotte pamiętajcie, że to śniadanie to ten punkt programu, którego nie możecie przegapić.
Oczywiście nie wyszłam z pustymi rękami, wzięłam ze sobą zapas malinowej konfitury, rogaliki, pyszne pieczywo oraz makaroniki do domu.
Następnym razem zapraszam na kawkę do siebie 🙂
Widze ze tez lubisz magiczne restautmracje z akcentem francuskim 🙂
Przyjemnie sie wraca do takich miejsc 🙂
Oj bardzo, żałuje, że na miejscu takiego miejsca nie mamy :*
Mój Kraków <3