Wyjechaliśmy za miasto, by troszkę odpocząć, złapać świeżego powietrza, poleniuchować, spać tak długo, aż oczy same zechcą się otworzyć, gdzie czas nie goni i zegarki nie istnieją, ale przede wszystkim, by poszusować na stoku.
O ile pierwsze trzy dni tak właśnie wyglądały, to kolejne za sprawą małej samochodowej usterki wyglądały troszkę inaczej.
Wróćmy jednak do początku historii, dosyć zabawnej, ale uwierzcie, że był moment grozy. Jak już kiedyś pisałam, obiecałam sobie, że w tym roku wracam do nart po kilku letniej przerwie oraz, że Olivka również spróbuje tego sportu z nadzieją, że pokocha go tak samo jak ja. Wróciłam wiec do miejsca, w którym stawiałam swoje pierwsze narciarskie kroki.
Założyłyśmy narty i śmigamy na stok. Na początek wybieramy krótki odcinek, rzekomo dla bardzo początkujących oraz tych co zaczynają, ale jednak dosyć stromy. Ale… myślę sobie pikuś, Olivia da radę. Nie przewidziałam jednak, ze zapomni o wszystkim co tłumaczył tydzień wcześniej instruktor i pojedzie na krechę więc ja niemal z zawałem pędzę, by ją dogonić, jakoś zatrzymać, a on cup przysiad na pupę i ląduje szczęśliwie na dole, mądre dziecko. Niestety ja, matka już taka mądra nie byłam, bo nim się zorientowałam wjechałam niemal w tłum ludzi, który wydawał z siebie przerażone odgłos Wooooooooooooooow!!!!! Próbując z całych sił wyhamować przed nimi wyrżnęłam takiego orła, że jedna narta poleciała 10 m dalej druga zatrzymała się na mojej głowie, ale wiecie co głupi to jednak ma szczęście i skończyło się tylko na drobnych potłuczeniach. Ale nie martwcie się później było już tylko lepiej i udało się zaliczyć nawet największe stoki:)
Wracając do awarii auta, która zmusiła nas do przedłużenia urlopu i utknięcia na wiosce, w której śniegu jest po pas ( przyrzekam, że tyle śniegu nie widziałam nawet jako dziecko), jedynym środkiem transportu stają się sanki, a odbycie wycieczki do sklepu jest niczym 60 minut z Chodakowską, to muszę przyznać, że czasami takie dni są bardzo w życiu potrzebne, by dostrzec ile radości dają nam z pozoru banalne rzeczy.
Super wpis!
🙂
Dziewczyny jesteście boooskie !!!! Tak dawno już u Was nie byłam związku z tym mam takie zaległości do odrobienia alee co tam 🙂 Patrząc na Wasze zdjęcia to każde jest tak precyzyjnie wykonane i widać ile w to serca wkładacie, że tylko pozazdrościć 🙂 Jesteście Piękne !!!!
Dziękuje pięknie! Jak miło czyta się takie komentarze z samego rana! buziaki
Ale fajnie, tym razem bardzo na luzie napisane, super kierunek. Zdjęcia jak zawsze idealne.
Podpytam tylko skąd piżamka od Olivki?
Dziękuję! Piżamka od http://www.sklep.sleeplessinwarsaw.com/
Cieszę się bardzo, że tu trafiłam jakiś czas temu, naprawdę piękne zdjęcia i fajne wpisy.
Ta piżamka jest ekstra.
🙂
Pozazdrościć Wam takiego weekendu 🙂 Z małymi przebojami, ale chyba był udany, czyż nie? 🙂
Ja jeszcze tydzień i też wyruszam na wymarzony odpoczynek w góry. Pierwszy raz w tym roku śniegu zobaczę bo u mnie (wielkopolska) to póki co zima śniegu szczędziła 🙂 Udało się zaszczepić w Olivce pasję do nart? Pozdrawiam 🙂
U mnie na whereismyprosecco.com fajne miejsce z domkiem w górach – Zapraszam 🙂
Co prawda dopiero się rozkręcam ale będzie mi miło jeśli zajrzysz, pozdrawiam 🙂